Notka na blogu, która właśnie powstaje z towarzyszącym temu procesowi stukotem klawiszy została zainspirowana przez ludzi, których znam, a także wypociny osób przewijających mi się przed oczami w internecie. Jej temat jest dosyć śliski i, jak można założyć po wstępnym zapoznaniu się z tytułem (oczywiście przy optymistycznym założeniu, że czytelnik zna odpowiedni język z grupy germańskich), dotyczy ona zmian. A może bardziej ludzi, a zmiany są tylko pretekstem? Ciężko powiedzieć.
Zmiana - coś, co towarzyszyło naszej planecie od zawsze, zanim jeszcze pierwszy człekokształtny postawił swą brudną stopę na tym padole. Przez te wszystkie lata przybierała różne formy: od ewolucji (o której słyszał każdy, kto chociaż trochę uważał na lekcjach biologii) po rewolucje (tutaj już więcej przykładów można było wynieść z lekcji historii). Rzecz, a może raczej zjawisko, które zachodzi samoistnie i dotyczy każdej dziedziny życia. Coś, czego nie da się uniknąć. I pomimo jej wszędobylskiej aktywności, ludzie ciągle są zadziwieni obecnością zmiany.
Gdyby zmiana była człowiekiem, z pewnością byłaby kobietą - co do tego nie mam absolutnie nawet grama wątpliwości. Najlepiej potwierdzają to słowa arii "La donna è mobile" ("kobieta zmienną jest") Verdiego. Byłaby to kobieta piękna, powabna, kusząca, zdaniem mniej śmiałych niedostępna. Charakter miałaby pełen temperamentu, podatności na miotające nią emocje. W jednej chwili delikatna, w drugiej twarda i ostra. Dziewczyna, z którą jednego dnia planujesz stadko dzieci i domek na wsi, a następnego wyruszasz w podróż dookoła świata. Życie z nią nie należałoby do najprostszych, lecz byłoby wynagradzające i pełne nowych doświadczeń. Tak, właśnie tak wyobrażam sobie zmianę.
No i właśnie, zmiana bywa rzeczą ryzykowną, lecz bez niej wszystko stałoby w miejscu i robiło się coraz nudniejsze. Lecz tym, co mnie skierowało na tego bloga, nie była sama chęć pisania o zmianach. To jest temat strasznie zawiły, możnaby o nim pisać i pisać, zanudzając przy okazji każdego czytelnika na śmierć. Przywiodła mnie tu straszna niechęć ludzka do jakichkolwiek zmian. Zazwyczaj wygląda to tak, jakby ktoś zabrał psu starą, obleśną, powygryzaną kość i dał w zamian nową, identyczną, o podobnych walorach smakowych i zapachowych, tylko już nie tak obleśną. A pies zareagowałby obrazą. I co z tego, że za parę dni będzie ją gryzł tak samo uparcie jak starą - okazać niezadowolenie trzeba. I za każdym razem, gdy coś, co ma już swoją rzeszę użytkowników wprowadza jakąkolwiek większą zmianę... ojej. To już lepiej, żeby otworzyli Puszkę Pandory. Serio. To co się dzieje na różnego rodzaju forach publicznych, czy miejscach do komentowania, przerasta ludzką wyobraźnię. Większość zazwyczaj zgodnie twierdzi, że zostało zepsute to, co jest dobre, że już nigdy do tego nie wrócą/nie użyją/blabla. A potem, po kilku dniach, maksymalnie tygodniach - znowu korzystają, jak gdyby nigdy nic (najlepszym przykładem jest tu chyba Facebook, który wznieca burzę każdą większą zmianą, a rzesze użytkowników ciągle są tak samo wielkie). I czasem mnie zastanawia, skąd ta ludzka niechęć do zmian? Czy naprawdę lepiej by było, gdyby nic się nie zmieniało? Albo zmieniało w stopniu prawie niewidocznym? Swoją drogą, ciekawe czy twórca koła spotykał się z komentarzami typu "Ee, na co ci to..." czy "I jak niby mamy coś takiego robić? Tylko komplikujesz ludziom życie..."? ;)
Są różni ludzie, i może po prostu nie spotkałeś tych odpowiednich, a może mniej się oni udzielają, w każdym razie są też tacy, którzy lubią zmiany. Moim zdaniem są to osoby, które mają niewiele do stracenia, ale nie tylko. Niektórzy po prostu lubią poznawać nowych ludzi, odwiedzać nowe miejsca, zdobywać nowe doświadczenie. I masz rację - gdyby nie było zmian, życie byłoby nudne i monotonne, to na pewno, ale gdyby było tych zmian zbyt dużo, to jednak myślę, że ludzie by tego nie wytrzymali psychicznie, od strony stresu związanego ze zmianami (mówię o dużych zmianach, niekoniecznie o osi czasu na Facebooku) czy strachu lub Bóg wie czego. To tak jak w dobrej książce - jeśli jest pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, to człowiek zaczyna się gubić i nie wie dokładnie, co czyta i co się dzieje. Muszą być te elementy statyczne, żebyśmy mogli się przygotowywać na jakiekolwiek zmiany ;)
OdpowiedzUsuń