Ostatnio przydarzyła mi się "wycieczka" do jednej z pobliskich galerii handlowych (tak w zasadzie to nie przydarzyła, bo było to całkowicie przeze mnie zaplanowane, ale ładniej literacko to brzmi, więc niech tak zostanie). Nie jest to rzecz, która sama w sobie nadaje się na wpis do bloga - nie mam przynajmniej zamiaru chwalić się zakupionymi ciuszkami, czy czymkolwiek innym. I nie wynika to z faktu, że nic akurat nie kupiłem.
Do rzeczy. Gdy tak szedłem po wyżej wymienionej placówce, oczom moim ukazało się stoisko jednego z autoryzowanych serwisów, mających siedzibę w Płocku. I w nim też nie ma nic dziwnego. Chce się zarabiać pieniądze, trzeba wyjść do ludzi i się jakoś rozreklamować. Tym, co zwróciło moją uwagę, była kartonowa ozdoba o podstawie kwadratu ze znajdującymi się na niej różnego rodzaju grafikami związanymi z samochodami i serwisem, który reklamowała (loga zasłonięte celowo - nie chcę nikomu robić reklamy).
Co w tym niezwykłego? W zasadzie dalej nic. Jednak jedna z zamieszczonych na tych sześcianach grafik wydała mi się dziwnie znajoma.
O, właśnie ta. Pogrzebałem chwilę w internecie i znalazłem - dobrze kojarzyłem, jest to grafika z okładki gry Burnout: Dominator wydanej na konsolę Playstation Portable. A oto i dowód:
Obrót w lewo o 90 stopni, przycięcie ze wszystkich stron, usunięte logo... Ale chwila, moment, czy komuś by się chciało w to bawić? Dla sprawdzenia, wpisałem w google grafika "crash car" (najpierw wpisałem samo crash, ale wyszły grafiki z gry o tym tytule, więc dodałem "car"). Wiecie, jaki był pierwszy wynik?
Dokładnie. Grafika pochodząca ze strony z tapetami na pulpit. Obrót w lewo i mamy dokładnie to samo, czego serwis użył do swojej reklamowej ozdoby. Ciekawe, czy zdjęcia samochodów (w tym m.in. Forda Mustanga) kupili czy też ściągnęli ze strony ze zdjęciami samochodów.
Lenistwo niektórych ludzi mnie przeraża. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale obawiam się, że ktoś nie pokusił się o zapoznanie z prawami autorskimi i po prostu ściągnął zdjęcie z internetu, bo tak taniej. Ciekawe, czy twórca zna coś takiego jak strona ze stockowymi fotografiami.
Drobina wiary w ludzi, która jeszcze we mnie siedzi ma jednak nadzieję, że to jest legalna robota i ktoś kupił te wszystkie grafiki, w tym i tę z gry EA. Jednak ta drobina jest coraz mniejsza. Co zrobić.




ciekawe jak z resztą zdjęć... wytłumaczą się pewnie, że takie od grafika wzięli ;)
OdpowiedzUsuńŻycie. Ale to się szerzy i szerzy. A jak było ostatnio z Chinami ( Japonią? ) co machnęli ściągnięte zdjęcie z netu na tło jakiejś konferencji.
OdpowiedzUsuńNie wiesz, że po chińsku nie istnieje taki zlepek słów jak: "naruszenie praw autorskich"? ;)
Usuń